poniedziałek, 16 lutego 2015

Poncz - key, czyli Tłusty Czwartek w Colorado! :-)


Tłusty Czwartek - jak twierdzi Mark, jedna z najsmaczniejszych polskich tradycji. Ze szczególnym sentymentem wspominam zapach oraz smak maminych i babcinych pączków z różą...ppyyychota! Podczas gdy mieszkałam we Wrocławiu, miałam swoje ulubione miejsce, gdzie jeszcze ciepłego, pulchnego pączka można było schrupać w nagrodę po zdanym egzaminie :-)
No cóż, teraz już można sobie o nich tylko pomarzyć... do rodzinnego Domu daleko, a amerykańskie tradycyjne donuty to jak dla mnie jakaś marna imitacja... Tutaj się liczy to co na wierzchu: im więcej przesłodkiego lukru i posypki we wszystkich kolorach tęczy, tym lepiej...A u nas środek to esencja - prawdziwa konfitura z róży, malin, gęsta czekolada lub adwokat - tutaj tego nie uraczysz, bo środka zwyczajnie nie ma - jest za to dziura (!). No jak pączek z dziurą?! Oponka - to zrozumiem...ale pączek?! ;-)
Chyba z tego właśnie powodu wyparłam Tłusty Czwartek z pamięci... w Colorado Springs nie ma polskiej cukierni, więc moje szanse na kultywowanie tradycji były znikome... tak myślałam. A tu, proszę państwa, niespodzianka!!! Podczas zakupów w lokalnym supermarkecie, słyszę nagle podekscytowany głos mego lubego: "Allie, look!!! Poncz-key!!!" :-) :-) :-)  O mały włos nie padłam z wrażenia! :-) Oto są - dużymi drukowanymi literami - polskie pączki - w kartoniku pakowane po sześć, z różnymi nadzieniami ( truskawka, malina, czekolada, borówka, cytryna - niestety róży brak), ostatnie parę pudełek...!!! Polacy tu byli, pomyślałam :-) Komu mam podziękować? Spojrzałam na karton - a tam napisana (po angielsku) krótka historia naszej tradycji z dedykacją od Herberta A. Holinko - doktora z Cincinnati, który włożył ogrom pracy w nauczanie Amerykanów kultywowania jednej z naszych tradycji. Pan ten został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi  Rzeczypospolitej Polskiej. Z nieukrywaną radością zapakowaliśmy pudło do koszyka i czym prędzej udaliśmy się do domu na degustację :-) Markowi musiały bardzo posmakować, bo następnego dnia został mi tylko jeden pączek, do kawy ;-)















7 komentarzy:

  1. A ja w tym roku też się za bardzo pączków nie najadłam... ledwie dwa - a i tak niezbyt dobre. Miałam pecha :P Ale jeszcze zapoluję :)

    Wytrwałości w pisaniu bloga, będę zaglądać, bo bardzo jestem ciekawa Stanów Zjednoczonych :)

    Pozdrawiam
    PS. Jesteśmy z tych samych okolic ;) Jestem z Legnicy, a studiuję we Wrocławiu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. lithiumowa: Witaj! I tu się ciśnie na usta stwierdzenie "Świat jest mały" !!! :-) ale fajnie! Pozdrów Legnicę i Wrocław ode mnie - bardzo za nimi tęsknię! :-) Cieszę się, że zaglądasz na mojego bloga. Takie komentarze są niezwykle motywujące :-) Dzięki! Będę pisać! Jeśli masz jakieś pytania odnośnie USA - pisz Ty!

    OdpowiedzUsuń
  3. W Seattle tez były;) zarówno rok temu jak I w tym roku pojawily sie na dzień przed Tłustym Czwarkiem. W takim samym pudełku;) nie mogę odzałować, że rozanych nie robią!

    OdpowiedzUsuń
  4. A gdzie je mozna dostac w Colorado Springs???Przyjechalam tu niecaly tydzien temu i szukam miejsca gdzie mzna znalezc polskie jedzenie etc. Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w Springs, Kinga! :-) na polskie jedzenie zapraszam do siebie, jak skoncze remont kuchni :-) a jesli chodzi o restauracje to najblizej jest "European Cafe (dawniej PJ's bistro) w Old Colorado City i "Kinga's Lounge" w Denver. Znalazlam tez polski sklep ale to juz troche dalej, w Lakewood.
      Jak dlugo zamierzasz zostac w Colorado Springs?

      Usuń