środa, 19 sierpnia 2015

Reaktywacja!

Moi Drodzy,

przyznam sie bez bicia - pochlonieta innymi "codziennymi" sprawami porzucilam mysl o pisaniu tego bloga. Nowa praca okazala sie na tyle wymagajaca, ze skupila cala moja uwage. Niedobrze.

W miedzyczasie otrzymalam od Was sporo maili i motywujacych komentarzy (wielkie dzieki:-)!) Postanowilam wiec dac sobie i tej stronie jeszcze jedna szanse... mam nadzieje, ze tym razem za szybko sie  nie spale i bedziemy miec sporo okazji do wymiany wrazen i doswiadczen :-)

Przez te pare miesiecy ciszy sporo sie wydarzylo i mialam okazje odwiedzic pare ciekawych miejsc.
Obmyslam wlasnie temat kolejnego posta i ktora z moich wycieczek przedstawic Wam jako pierwsza...
...zajrzyjcie tu ta chwile, a sie przekonacie ;-)

 A moze macie sugestie lub pytania o czym w Colorado chcielibyscie przeczytac ? Jesli tak, smialo piszcie!

Pozdrawiam cieplo!
Ala


poniedziałek, 16 lutego 2015

Poncz - key, czyli Tłusty Czwartek w Colorado! :-)


Tłusty Czwartek - jak twierdzi Mark, jedna z najsmaczniejszych polskich tradycji. Ze szczególnym sentymentem wspominam zapach oraz smak maminych i babcinych pączków z różą...ppyyychota! Podczas gdy mieszkałam we Wrocławiu, miałam swoje ulubione miejsce, gdzie jeszcze ciepłego, pulchnego pączka można było schrupać w nagrodę po zdanym egzaminie :-)
No cóż, teraz już można sobie o nich tylko pomarzyć... do rodzinnego Domu daleko, a amerykańskie tradycyjne donuty to jak dla mnie jakaś marna imitacja... Tutaj się liczy to co na wierzchu: im więcej przesłodkiego lukru i posypki we wszystkich kolorach tęczy, tym lepiej...A u nas środek to esencja - prawdziwa konfitura z róży, malin, gęsta czekolada lub adwokat - tutaj tego nie uraczysz, bo środka zwyczajnie nie ma - jest za to dziura (!). No jak pączek z dziurą?! Oponka - to zrozumiem...ale pączek?! ;-)
Chyba z tego właśnie powodu wyparłam Tłusty Czwartek z pamięci... w Colorado Springs nie ma polskiej cukierni, więc moje szanse na kultywowanie tradycji były znikome... tak myślałam. A tu, proszę państwa, niespodzianka!!! Podczas zakupów w lokalnym supermarkecie, słyszę nagle podekscytowany głos mego lubego: "Allie, look!!! Poncz-key!!!" :-) :-) :-)  O mały włos nie padłam z wrażenia! :-) Oto są - dużymi drukowanymi literami - polskie pączki - w kartoniku pakowane po sześć, z różnymi nadzieniami ( truskawka, malina, czekolada, borówka, cytryna - niestety róży brak), ostatnie parę pudełek...!!! Polacy tu byli, pomyślałam :-) Komu mam podziękować? Spojrzałam na karton - a tam napisana (po angielsku) krótka historia naszej tradycji z dedykacją od Herberta A. Holinko - doktora z Cincinnati, który włożył ogrom pracy w nauczanie Amerykanów kultywowania jednej z naszych tradycji. Pan ten został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi  Rzeczypospolitej Polskiej. Z nieukrywaną radością zapakowaliśmy pudło do koszyka i czym prędzej udaliśmy się do domu na degustację :-) Markowi musiały bardzo posmakować, bo następnego dnia został mi tylko jeden pączek, do kawy ;-)















sobota, 7 lutego 2015

pogoda w Colorado: dziś + 20C, jutro - 20C

Zainspirowana dzisiejszą piękną, wcale niezimową aurą, postanowiłam napisać dzisiaj o pogodzie w Colorado. Podczas gdy doniesienia z Europy mówią o śnieżycach i zawiejach w Polsce, Włoszech a nawet Hiszpanii... u nas prażyło słonko i było 21 stopni w cieniu (czas na pierwsze w tym roku opalanie ;-) ). Ale, ale... moi Drodzy, niech Was nie zmyli ta piękna pogoda...w nocy temperatura spadnie pewnie w okolice zera, za parę dni znów nas zasypie śnieg a Mr. Fahrenheit stwierdzi siarczysty mróz. Taka jest właśnie uroda tego Stanu: pogoda często jest nie-prze-wi-dy-wal-na :-)

Ale zobaczmy co specjaliści piszą o klimacie tego stanu. Kolorado znajduje się w strefie klimatu podzwrotnikowego kontynentalnego suchego.Colorado Springs i Denver (stolica stanu) to miasta gdzie słońce świeci przez ponad 300 dni w roku ( to więcej niż w Miami czy San Diego!) a średnie roczne opady oscylują wokół 420 mm (380 do 630 mm dla całego stanu). Więcej pada w górach :-)

Zimy potrafią być są mroźne i śnieżne, ale zdarzają się dni ( jak dzisiaj), kiedy temperatura wzrasta nawet do 20 stopni. Wahania te spowodowane są często przez tzw. pożeracz śniegu - wiatr Chinook ( ciepły, suchy i porywisty wiatr fenowy, wiejący ze wschodnich stoków Gór Skalistych na równiny). Z tego też powodu spora część terenów rekreacyjnych, pól golfowych ( cały czas piszę tu o okolicach Colorado Springs i Denver, bo Góry Skaliste to inna bajka) jest otwarta przez cały rok.

Lata są gorące i suche, z chłodniejszymi ale wciąż przyjemnymi temperaturami w nocy. Cały stan zmaga się wtedy z suszą - zdarzają się potężne pożary lasów a lokalne władze wprowadzają ograniczenia w użytkowaniu wody ( ale o tym więcej innym razem, jak zgłębię temat).

Wiosna i jesień są już trochę bardziej mokre, chociaż gdyby porównać je do Polski, to nadal susza! W Kolorado zdarzają się (ku mojej uciesze ;-)!) zjawiska ekstremalne: gwałtowne burze, czasem nawet tornada (małe). Jest to region, w którym najczęściej ze wszystkich stanów USA, występują gradobicia ( grad czasem wielkości piłek pingpongowych!).

Ciekawostką jest to, że Colorado Springs jest jednym z najbardziej aktywnych burzowo miejsc w USA. Ten naturalny fenomen przyciągnął tu znanego badacza elektryczności - w 1899 roku Nicola Tesla założył tu swoje laboratorium.
Kolejna ciekawostka, która "zelektryzowała" tutejszych mieszkańców, to biegacz, który w zeszłym roku ukończył ultramaraton w Silverton, mimo że został porażony piorunem. Tutaj więcej na ten temat: KLIK!

Także sami widzicie, pogoda tutaj jest szalona :-)

A tymczasem pozdrawiam Was ciepło z słonecznego Springs!


Ps. Tak się kończy jazda na rowerze po oblodzonych ścieżkach ;-)